Zmiany są nieodłączną częścią życia człowieka. Większość osób przerażają. Ten strach może obezwładniać. Boimy się wszystkiego, co nieznane. Gdybyśmy mogli, to zatrzymalibyśmy czas i nigdy nie wychodzilibyśmy z własnej strefy komfortu. Tyle że to niemożliwe. Wszystko się zmienia. Czy to nam się podoba, czy nie. Zmienia się nawet teraz. Jak sobie z tym radzić? Spencer Johnson tłumaczy to trudne zagadnienie w opowieści pt.: „Kto zabrał mój ser?”.
Historia
Książka zaczyna się od krótkiego opowiadania, które jest punktem wyjścia dla wszystkich dalszych rozmyślań. Czytelnik ma wyobrazić sobie labirynt, dwie myszy i dwóch ludzi. Ich zadaniem jest znalezienie sera. Myszy zaczynają szukać na oślep. Gorączkowo. Kieruje nimi głód. Wpadają na ściany i w ślepe zaułki, ale nie tracą zapału. Ludzie w tym czasie myślą, planują i tworzą strategie. Bez niej nie chcą wejść do labiryntu. Irytują się i zniechęcają, gdy nie zbliżają się do sukcesu. W końcu odnajdują prawdziwą stację C, która po brzegi jest wypełniona pysznym serem. Przychodzą do niej codziennie. Nie doceniają jej. Traktują ją jako coś pewnego. Ich własny skarb. Pewnego dnia, cały ser znika. Myszy też znalazły stację. I to pierwsze. Przez pewien czas wszyscy czerpali z niego, ale ludzie nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Teraz stoją przed problemem, co robić dalej? Wrócić do labiryntu? Czekają ich zmiany.
Dobre rady
Johnson udziela swoim Czytelnikom konkretnych rad. Po pierwsze, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nic nie trwa wiecznie. Gospodarka się zmienia, zdrowie degeneruje, inflacja zjada zarobki, oszczędności kończą, a najbliżsi się oddalają. Jeśli, człowiek nie będzie trzymał ręki na pulsie, to jego świat może się zmienić, a on tego nie zauważy. Kiedy się zorientuje, będzie już za późno na reakcję. Dobrze jest, więc pamiętać, że nic nie trwa wiecznie i wyglądać nadchodzących zmian. Skoro zmienia się rzeczywistość, to trzeba też zmieniać przekonania na swój temat. Nigdy nie można spocząć na laurach i zatrzymać się w rozwoju. Nie można uważać sukcesu za coś danego raz i na zawsze. Trzeba obserwować otoczenie, by zauważyć nadchodzące zmiany. A kiedy pojawią się na horyzoncie, trzeba zrewidować poglądy na swój temat i nastawienie do świata. Może to pora by zawiązać sojusz z dawnymi przeciwnikami? Na tym właśnie polega adaptacja. Kolejnym ważnym aspektem jest umiejętność wizualizacji swoich celów. Chodzi o to, by wiedzieć, do czego się dąży. Liczy się umiejętność szczegółowego wyobrażenia sobie konsekwencji swoich działań. Takie konkretne pragnienie może zbilansować lęki. Żeby pokonać strach, trzeba być zmotywowanym i zdeterminowanym. Trzeba też iść w innym kierunku. Nieznanym. Pewnie, że nie będzie łatwo. Jednak najtrudniejszy będzie pierwszy raz. Każdy następny będzie coraz łatwiejszy. Przetarte szlaki to znane zło. Wiele osób uważa, że jest ono mniej straszne niż zło, którego jeszcze nie znamy. Pojawia się też ostatnia rada – ruszaj się! Tylko to może doprowadzić do jakiejkolwiek zmiany. Przestań być zajęty myśleniem o tym, jakby mogło być i co zrobić by było idealnie. Zacznij być zajęty działaniem. W tym miejscu aż prosi się dodać jeszcze jedną myśl, która krąży po internecie – „lepiej działać nieprofesjonalnie niż profesjonalnie czekać”. Przemawia do wyobraźni?
Jesteś myszą czy człowiekiem?
Niezwykle ważne jest zidentyfikowanie własnych wzorców postępowania. Jesteś myszą? Te stworzenia są niezwykle spostrzegawcze, uparte. Nie boją się przeciwności, czasami walą głową w mur, ale dochodzą do celu. Człowiek jest bardziej niepewny w okresie zmiany. Zaczyna myśleć, analizować. Zwleka z działaniem.
Dwie wersje
Książka „Kto zabrał mój ser” cieszy się bardzo dobrą prasą. Jest popularna, bo porusza zagadnienie, z którym większość ludzi sobie nie radzi. Nie jesteśmy przygotowani na zmiany. Mimo to podlegamy im. Żeby przetrwać, trzeba posiadać zdolność adaptacji. Nasi dziadkowie w swoim zawodzie mogli przepracować całe życie. My? Nie mamy takiej szansy. Wiele osób zmienia swoją drogę kariery zawodowej po kilka razy. Podobnie jest w życiu osobistym. Nasi dziadkowie nie myśleli o rozwodach. Ślub był na całe życie. Obecnie – to więź, którą można przerwać równie szybko, jak się ją zawarło. Nie uciekniemy przed zmianami. Musimy jedynie nauczyć się wykorzystywać zmianę jako motor do rozwoju, a nie coś, czego należy się obawiać. Z tego powodu uznano, że historia o myszach, ludziach i serze powinna też znaleźć się w kanonie lektur dziecięcych i młodzieżowych. Oczywiście, jest ona skrócona i uproszczona, ale przekazuje te same główne założenia i wartości
Dla ludzi na rozdrożu
„Kto zjadł mój ser” to książka, która może zmienić życie. W internecie można znaleźć wiele opinii ludzi, którzy przeczytanie jej uznają za punkt zwrotny w swojej historii. Dlaczego jest taka ważna? Bo to instrukcja tego jak nie bać się zmian. Jak uznać je za coś naturalnego, a potem wziąć życie za rogi i się dostosować. To świetna książka dla ludzi, którzy aktualnie znajdują się na rozdrożu. Muszą podjąć pewne decyzje i zacząć szukać rozwiązań, które pozwolą im się dopasować do zachodzących zmian. Przykładem takiej sytuacji może być zmiana drogi zawodowej. Wyobraźmy sobie nauczyciela fizyki, który potrafi też budować customowe motocykle. To jego hobby. Pewnego dnia, w związku z niżem demograficznym traci posadę w szkole. Jest przerażony i zdezorientowany. Planował pozostać na niej aż do emerytury. Tymczasem został zmuszony do dokonania zmian w swoim życiu. Tylko od niego zależy, co będzie dalej. Czy będzie szukał nowych rozwiązań, zmieni postrzeganie samego siebie i zacznie produkować motocykle na sprzedaż? Może będzie starał się za wszelką cenę utrzymać status quo i będzie przemierzał szkoły w poszukiwaniu wakatu dla fizyka? A może usiądzie przed telewizorem i będzie zamartwiał się nieznaną przyszłością? Jeśli, fizyk przeczytałby książkę Johnsona, to wiedziałby, że najważniejsze to się ruszać. Człowiek marzący o sukcesie powinien wiedzieć, że zmiany to tylko motor do sukcesu. To kopniak od życia, który dostajemy po to, by wziąć byka za rogi.