Startupy zajmują się przede wszystkim innowacjami. Istnieje jeszcze całkiem sporo obszarów i rzeczy, których nikt nie wynalazł. Startupy mają, więc całkiem niezłe pole do popisu. Trzeba jednak wiedzieć jak znaleźć dobry pomysł na własny projekt i jak umiejętnie wprowadzić go w życie. Można się tego nauczyć z „Zero to one. Notatki o start-upach”.
O autorach
Peter Thiel jest współzałożycielem PayPala i Palantiru. Zainwestował w Facebooka, LinkedIn i SpaceX. Udziela się społecznie poprzez organizację Thiel Fellowship. Jej misją jest zachęcanie ludzi do zdobywania realnej wiedzy, a nie dyplomów, które w rzeczywistości niewiele dają i nie mogą być dowodem na posiadanie umiejętności.
Blake Masters był jednym ze studentów Thiela na Uniwersytecie Stanforda. Opublikował w internecie notatki z jego zajęć, które stały się sensacją. Sam również jest założycielem startupu, który zajmuje się badaniem prawa. Wspólnie napisali książkę „Zero to One”, która jest jednym z pierwszych podręczników tworzenia startupów. Powstała na podstawie prawdziwych notatek z zajęć z 2012 roku.
Wieloznaczny tytuł
„Zero to one”, czyli od zera do jednego oznacza intensywny pionowy postęp. Oznacza tworzenie czegoś nowego, czego jeszcze świat nie widział. To innowacje. Które mają zmienić przyszłość. Równocześnie, może to być aluzja do kodu binarnego, który składa się wyłącznie z zer i jedynek. Większość innowacji jest przecież oparta na technologiach cyfrowych. Ciężko o nich mówić pomijając kod zerojedynkowy. Trzeba jednak pamiętać, że innowacje można tworzyć w każdej dziedzinie biznesu, nie tylko w IT. Chodzi tylko o to, by pomysł był nowatorski i wyjątkowy. I by ktoś chciał za niego zapłacić. Nikt nie wymyśli już wyszukiwarki, e-maila, ani systemu operacyjnego. Ale z pewnością można stworzyć coś całkiem nowego, co zachwyci wszystkich.
Bawmy się, jak gdyby był rok 1999
Lata ’90 to czas, w którym wszystko było możliwe. Wiele gigantów z branży IT dopiero stawiało swoje pierwsze kroki. Bill Gates już miał swoje imperium, które otworzyło wiele możliwości dla zaradnych wynalazców. Równocześnie, nie wymyślono jeszcze zbyt wiele. Smartfony? Błagam. Wtedy, nikt nawet by nie uwierzył, że mogą działać. Telefon komórkowy w każdej kieszeni? Też, jeszcze nie. Nie było mowy o WiFi, hotspotach i hulajnogach elektrycznych wynajmowanych za pośrednictwem aplikacji. Z perspektywy obecnych warunków, można powiedzieć, że mogliśmy korzystać z bardzo małej ilości udogodnień. Oznaczało to też, że było jeszcze mnóstwo do odkrycia. Świat był pustą kartką, którą można było zapełnić własnymi propozycjami. Piękny czas dla ludzi wierzących w innowacje. W „Zero to one” dowiadujemy się, że ten czas się nie skończył, a jedynie zmienił.
Thiel twierdzi, że żyjemy w czasach pewnej stagnacji technologicznej. Trudno w to uwierzyć, ale najnowsze modele smartfonów, czy laptopów wcale nie różnią się znaczenie od swoich poprzedników. Wprowadzane zmiany to raczej wyłącznie kosmetyka. Postęp można osiągnąć w każdej dziedzinie, nie tylko w technologii. O ile do pracy weźmie się prawdziwy lider. To osoba, która potrafi samodzielnie myśleć i nie boi się nowych wyzwań. Tym bardziej że kluczem do sukcesu nie jest konkurencja z gigantami i bezwzględna walka o przetrwanie i każdy sprzedany egzemplarz produktu. Sukces osiągają wyłącznie ci, którzy tworzą innowację i zostawiają konkurencję w tyle jeszcze w przedbiegach.
Sztuka zadawania pytań
Stworzenie startupu nie jest proste. Wymyślenie czegoś całkowicie nowego i świeżego to ogromne wyzwanie, któremu ciężko podołać. Ważne jest, więc by nauczyć się zadawać właściwe pytania. Czy ludzie przyjdą, jeśli wprowadzę w życie mój pomysł? Czy są w tym pieniądze? To niezwykle ważne. Zdarza się bowiem, że osoba, w której kiełkuje nowy pomysł zapomina o jego użyteczności. Na przykład w Chinach żyje Shuai Geng, czyli wynalazca rzeczy bezużytecznych. To człowiek, który wyraźnie nie potrafił zrobić dobrego wywiadu i zadawać właściwych pytań. Początkowe porażki zamienił w sztukę. Mop zakładany na niemowlę albo uchwyt do rolki papieru toaletowego, który można założyć na głowę? To przedmioty, które brzmią bardziej jak żart niż rzeczywistość. Jednak jego firma nie będzie przynosiła milionowych dochodów. To, co oferuje to ciekawostki, z których można się pośmiać, ale nikt o zdrowych zmysłach za nie będzie chciał zapłacić. Ważne jest, żeby nie podzielić jego losu. Zadawanie odpowiednich pytań pozwala na uniknięcie go. To ochrona przed zmarnowaniem sił oraz potencjału.
Idź za pieniędzmi
To dobra rada udzielona przez Thiela. Najwięcej możliwości na wprowadzenie innowacji jest tam, gdzie są pieniądze. Ludzie bogaci chętniej ryzykują i kupują nowości, co może mieć znaczenie na początku wprowadzania na rynek nowego produktu. Jeśli spodoba się im, to szybko znajdą się też inni klienci – tacy, dla których zakup może już wiązać się z poważnym wydatkiem. Będą jednak już wiedzieli, że warto zapłacić. Ważne jest jednak, żeby ocenić finansowy potencjał planowanego przedsięwzięcia jeszcze zanim zostanie wprowadzone w życie. Trzeba też nauczyć się nowego podejścia do życia. Podejścia, w którym króluje świadomość kontroli nad własnym życiem i własnymi sprawami. Może to brzmieć absurdalnie w kontekście startupów, ale ważne jest, by rozumieć, że nie jest się wyłącznie bezwolnym losem na loterii. Takim, który może zostać wylosowany i zdobyć wielką nagrodę albo zniknąć pomiędzy innymi zmarnowanymi losami. Żeby odnieść sukces trzeba mieć odwagę, by wziąć swoje sprawy w swoje ręce.
Dobra lektura
Książka „Zero to one. Notatki o start-upach” to po prostu dobra lektura. Nie jest to kompleksowy podręcznik krok po kroku, co należy zrobić, żeby z zera zmienić się w milionera. Takich przemian nie ma. Ważne jest, żeby potrafić zmienić własny sposób myślenia i otworzyć się na nowe pomysły. Każdy przedsiębiorca, który chciałby odnieść spektakularny sukces, powinien o tym pamiętać. Nie starczą tysiące złotych włożone w marketing, jeśli produkt jest nieciekawy i nie odpowiada prawdziwemu zapotrzebowaniu klientów.