Ekonomia nie jest nauką, która powstała w naszych czasach. Jej zasady rządziły obrotem pieniędzy i dóbr zanim jeszcze sformułowano jej zasady. Tomáš Sedláček śledzi zmiany postrzegania zasad ekonomicznych. Analizuje mity, podania, przypowieści, legendy i „Biblię” po to, by wyciągać własne wnioski. Przedstawia je w skondensowanej formie w „Ekonomii dobra i zła. W poszukiwaniu istoty ekonomii od Gilgamesza do Wall Street”. Zadaje też ważne pytania natury etycznej. Czy dobro jest opłacalne? A może lepiej jest być złym?
Doradca premiera
Tomáš Sedláček jest jednym z najbardziej znanych czeskich ekonomistów. Wykłada filozofię ekonomii i teorie ekonomiczne na Uniwersytecie Karola w Pradze, którego jest też absolwentem. Dodatkowo pracuje jako strateg dużego banku i jest członkiem Krajowej Rady Ekonomicznej, która doradza premierowi. Ma ogromne doświadczenie i cieszy się opinią prawdziwego eksperta. Jego książka, „Ekonomia dobra i zła” w Czechach zdobyła tytuł bestsellera. Została też przeniesiona na deski teatralne, a jej inscenizacje nadal można zobaczyć w praskim Teatrze Narodowym.
Od starożytności, czyli ekonomia w Starym Testamencie i Grecji
Analiza Tomáša Sedláčeka zaczyna się od czasów starożytnych. Pierwszy przeanalizowany zostaje epos o Gilgameszu. To koncepcja pracy bez odpoczynku. Wykonywania obowiązków ponad siły i kosztem życia prywatnego, po to, by zbudować miasto. Brzmi znajomo? Samo miasto jest symbolem cywilizacji. Skupia ludzi, którzy są wyspecjalizowani w konkretnej czynności. Im silniejsze miasto, tym słabsze i mniej samodzielne są pojedyncze jednostki. To powoduje uzależnienie od siebie wszystkich osób w społeczeństwie i powstawanie pomiędzy nimi skomplikowanych relacji – również tych ekonomicznych. Uniezależnienie się od natury ma swoje konsekwencje. Jest to uzależnienie od innych ludzi. Ten model ekonomiczny można w pewnym sensie obserwować w naszych czasach. Większość współczesnych ludzi ma wiedzę tylko z pewnej wąskiej dziedziny. By przeżyć, potrzebuje ludzi, którzy mają wiedzę na inne tematy. To naturalne, że lekarz nie jest w stanie sam naprawić swojego samochodu. Tak samo jak mechanik nie będzie sam piekł chleba. To nie jego rola społeczna i nie w tym jest wyspecjalizowany.
Ciekawa jest też opowieść o Ksenofoncie. To mierny filozof i doskonały ekonomista. Miał on bardzo nowatorskie koncepcje, zwłaszcza jak na warunki starożytnej Grecji. Jego zdaniem imigranci przyczyniali się do wzbogacenia Ateńczyków. Postulował, by umiejętnie wykorzystywać obecność imigrantów, co miało ożywić gospodarkę. Warto pamiętać, że z podobnymi dyskusjami i dylematami mamy do czynienia współcześnie. Zdania na temat imigracji są nadal podzielone. Niektórzy uważają, że nie znający języka imigranci zabierają pracę rdzennym obywatelom i działają na ich niekorzyść. Inni – uważają, że obecność imigrantów napędzi gospodarkę i nada jej nowe tempo.
Chrześcijaństwo i nowa moralność
Sedláček doszukuje się też obecności wielu mniej lub bardziej ukrytych odniesień do aspektów ekonomicznych w Nowym Testamencie. Wyliczył, że 19 z 30 przypowieści Jezusa ma kontekst ekonomiczny. Słowo „ewangelia” oznacza także napiwek dla posłańca przynoszącego dobrą nowinę, czyli po prostu pieniądze. Takie poglądy mogą zostać uznane za dość kontrowersyjne, ale autor potwierdza je odpowiednimi cytatami i przypisami. Oczywiście, nie wszystkim musi się podobać łączenie historii Jezusa z ekonomią, ale należy mieć świadomość, że Chrystus też miał z nią do czynienia i mógł mieć na jej temat własne zdanie. W nowożytności pojawia się odchodzenie od tradycyjnie pojmowanej moralności. Przestała być czymś pożądanym i niezbędnym. Bernard de Mandeville opiera swoje idee na założeniu, że społeczeństwo jest chciwe, samolubne i nastawione egoistycznie. Paliwem dla postępu społecznego jest właśnie chciwość. Wiąże się ona z większym popytem, a ten nakręca gospodarkę.
Bluźniercze myśli
Współczesną ekonomią rządzi chciwość, pragnienie, konsumpcja, ciekawość, popyt, podaż i dążenie do wzrostu gospodarczego. Tylko wysoki wzrost może zaspokoić wciąż rosnący popyt. Większy popyt wpływa z kolei na wysokość wzrostu gospodarczego. To samonapędzające się koło. Nikt nie bierze pod uwagę opcji, w której dochodzi do obniżenia samego popytu. To wyjątkowo niepopularne podejście, bo wymaga pracy nad własnym charakterem. Rezygnacja z dóbr, które otaczają nas na każdym kroku, nie jest łatwe. Często jest niewygodne i nieprzyjemne. Pojawia się tutaj też teoria Slavoja Žižeka, który twierdzi, że w ludzkich pragnieniach nie ma nic naturalnego ani spontanicznego. Pragnienia są czymś wyuczonym. Ludzie muszą zobaczyć, czego warto pragnąć i dlaczego. Oznacza to, że większość potrzeb ludzi została sztucznie wykreowana.
Poważnie, ale przystępnie
Wyjątkową cechą „Ekonomii dobra i zła” jest jej narracja. Pomimo że porusza temat uznawany za dość nudny, to została napisana jak dobra powieść. W wykonaniu Sedláčka ekonomia jest czymś barwnym, żywym i niezwykle logicznym. Jej przejawy widzi na każdym kroku. Warto też pamiętać, że „Ekonomia dobra i zła” ma przede wszystkim skłaniać do refleksji. Kiedyś uważano, że ekonomia i etyka się przenikają. Nie można wyznaczyć pomiędzy nimi wyraźnej granicy. Obecnie, traktuje się je jako dwa zupełnie oddzielne twory. Czy słusznie? Czy chciwość i samolubstwo nie napędza mechanizmów ekonomicznych? Czy to właśnie one wprowadziły świat w kryzys ekonomiczny? Można uznać to za znak, że należałoby wrócić do niektórych starych koncepcji. Nauczyć się doceniać to co posiadamy tu i teraz. Warto też pamiętać o koncepcji szabasu. To wstrzymanie się od wykonywania pracy, czyli odpoczynek. To niezwykle ważne w zabieganym świecie, w którym każdy chce pracować na swoich maksymalnych obrotach. Umiejętność zatrzymania się i odetchnięcia pełną piersią jest niezwykle cenna. „Ekonomia dobra i zła” to książka, którą powinien przeczytać każdy, kto chciałby mieć większą świadomość ekonomiczną. To też dobra propozycja dla wszystkich, których interesuje historia pieniądza i obrotu nim.