Udowodnienie własnego zdania to wyjątkowo trudna sztuka. Nikt nie lubi się kłócić. No, może prawie nikt. To dość nieprzyjemna sprawa i niesie ze sobą wiele negatywnych emocji. Tym bardziej że jest niezwykle trudno przekonać kogoś do własnego zdania, gdy dochodzi już do poważnego sporu. Są jednak sposoby i fortele, które można stosować, by sobie pomóc. Mówi o nich „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” Artura Schopenhauera.
Znają go wszyscy
Artur Schopenhauer to najsławniejszy pesymista świata. Jego charakterystyczna czupryna pojawia się na wielu memach i jest niewątpliwie jednym z ulubieńców internautów. Chociaż, zapewne 50% z nich nie ma pojęcia, na kogo właściwie patrzy. Schopenhauer zajmował się głównie zagadnieniami związanymi z etyką i estetyką. Był zafascynowany teorią poznania Kanta, którą w późniejszym czasie zaczął obalać. Sam był inspiracją dla Wagnera, Hardy’ego, Becketta i wielu innych wybitnych artystów. Jego „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” została wydana po raz pierwszy już po jego śmierci. Od tego czasu doczekała się wielu wznowień.
W dwie strony
Przede wszystkim należy pamiętać, że obie strony sporu mogą sięgać po fortele. Ich znajomość pozwala nie tylko na ich stosowanie we własnym celu, ale też na zabezpieczenie się przed ewentualnymi manipulacjami ze strony oponenta. Trzeba jednak zaznaczyć, że proponowane rozwiązania nie są w pełni uniwersalne. Nie powinno się stosować ich wtedy, gdy mamy świadomość własnego błędu. Nie chodzi o to, by upierać się, gdy nie mamy racji… pełen arsenał powinno się stosować, tylko mając pewność własnej słuszności. Druga rzecz to to, że obiektywna prawda to coś zupełnie innego niż przekonanie dyskutantów o słuszności ich zdania. To zupełnie różne rzeczy. Wynika to z faktu, że według Schopenhauera człowiek jest zły (jak już wspomniano – był pesymistą). Skoro człowiek jest zły, to nie zmierza do poznania prawdy. Wrodzona próżność nie pozwala nam na przyznanie się, że nasze twierdzenie było błędne. Do tego dochodzi jeszcze gadatliwość – czyli mówienie bez zastanowienia i niemożność wycofania się z raz przyjętej drogi. Mogłoby się wydawać, że to drobiazg. Ot, przyznanie się do pomyłki. Przecież świat się od tego nie zawali! Mimo to nasza niedoskonała natura nie chce dopuścić do świadomości tego, że popełniamy błąd. Idealny człowiek nie może się przecież mylić, prawda? Tylko niektóre jednostki potrafią przyznać się do błędu bez wcześniejszej dyskusji.
Spór i dwie drogi jego rozwiązania
Każdy spór zaczyna się od postawienia jakiejś tezy. Nieważne, która strona to zrobi. Ze względu na dalsze postępowanie to jest to pozbawione znaczenia. Często, gdy dochodzi do kłótni, pojawia się pytanie o to kto zaczął. Odpowiedź niczego nie zmieni. Niestety, nie jest nigdzie powiedziane, że racja leży po stronie osoby rozpoczynającej dyskusję. W rzeczywistości racji może nie mieć żadna strona. Zawsze są dwie drogi i dwa sposoby przyjętego postępowania. Pierwsza droga to bezpośrednie obalenie twierdzenia. To atak na samą tezę i wykazanie, że od samego początku jest niewłaściwa. Druga – to obalenie pośrednie. Jest to atak na skutki tezy. Udowadniamy, że teoria po prostu nie może być słuszna, bo jej konsekwencje mijają się z prawdą. Możemy też akceptować przesłanki, ale wskazać równocześnie na to, że nie mają nic wspólnego z samym twierdzeniem. Jeśli chodzi o sposoby, to sprawa wygląda trochę inaczej. Pierwszy sposób to po prostu udowodnienie, że teza nie zgadza się z prawdą obiektywną. Nie jest zgodna z naturą rzeczy, więc musi być błędna. Drugi sposób to wykazanie, że teza nie zgadza się z innymi prawdami przyjętymi przez przeciwnika. Oznacza to, że nie jest zgodna ze względną prawdą subiektywną. Skoro dyskutant zgadza się w pewnych kwestiach, a one stoją w sprzeczności z główną teorią – to jest to nieścisłość, którą można wykorzystać, by obalić wspomnianą teorię. Później, Schopenhauer daje konkretne rozwiązani i konkretne przykłady. Bez nich byłoby bardzo ciężko zrozumieć opisywany temat. Okazuje się, że żeby wygrać spór, wystarczy stosować uogólnienia lub homonimy. Są to pojęcia określone przez ten sam wyraz. Przykład? Wyraz „wysoki” i „niski” może być używany w odniesieniu do głosu lub do budowy ciała. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to całkiem proste. W praktyce – trzeba mieć sporo doświadczenia, by stosować takie techniki odruchowo, bez żadnego przygotowania. Na szczęście, w książce jest podane wiele sposobów i wiele przykładów. Wytrawny dyskutant na pewno znajdzie tam coś dla siebie.
Trudny temat, trudna książka
„Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” to trudna książka. Język, którym została napisana, jest dość archaiczny. Pełno w niej łacińskich cytatów, które są niezrozumiałe. Śledzenie licznych przypisów jest trudne. Na niektórych stronach tekst książki zajmuje trzy linijki, a cała reszta to przypis ciągnący się przez kilka kartek. Ciężko jest się w tym odnaleźć. „Erystyka” to pozycja niewątpliwie propozycja dla osób zdecydowanie zainteresowanych filozofią. Trzeba jednak przyznać, że jest bardzo ciekawa. Warto przebrnąć przez język tylko po to, by poszerzyć własne horyzonty i wiedzieć więcej. Zacznijmy od tego, że człowiek powinien zmienić swoje podejście do prowadzenia sporów. Nie chodzi przecież tylko o to, by kłócić się dla samej kłótni. Chodzi o narzucenie drugiej stronie swojego zdania. Jednak, według Schopenhauera dobry człowiek nie spiera się, gdy wie, że jego twierdzenie jest niewłaściwe. Być może nie jest to podejście opłacalne dla przedsiębiorców. Przynajmniej w ujęciu krótkofalowym. Profesjonaliście jest bardzo łatwo narzucić swoją teorię osobom, które nie mają obeznania w danej dziedzinie. Jeśli jest ona zgodna z prawdą – to w porządku. Jednak, jeśli jest próbą manipulacji czy oszustwa – to dużo gorzej. Taki przedsiębiorca najprawdopodobniej nie będzie zbyt długo odnosił sukcesów. Nieuczciwość nie popłaca. Po prostu. Jeśli, jednak jesteś w pełni uczciwy i zamierzasz taki pozostać to z „Erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporów” dowiesz się jak wychodzić z wszelkich dyskusji jako zwycięzca.