Czy każdy może pisać ciekawe teksty i stać się atrakcyjnym dla swojego odbiorcy – czytelnika? Joanna Wrycza-Bekier autorka książki „Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy” twierdzi, że tak i podrzuca garść przydatnych informacji, które mogą być pomocne dla każdego, kto chce podszkolić swój warsztat pisarki. A zatem wszyscy ludzie pióra, czy to początkujący, czy już zaawansowani, znajdą kilka cennych wskazówek dla siebie.
„Magia słów…” dla każdego, czyli dla kogo?
Książka ta w ciekawy i wartościowy sposób porusza kwestię znaczenia słowa pisanego, tak więc skierowana jest przede wszystkim do osób zajmujących się pisaniem lub redagowaniem tekstów, a także do tych, którzy w przyszłości chcą iść w tym kierunku. Z pewnością przyda się dziennikarzom, copywriterom, blogerom, a nawet naukowców czy literatom. Każdy z nich znajdzie tutaj cenne wskazówki, dotyczące nie tylko poprawnego budowania tekstu, ale i odpowiedniego budowania napięcia, jak również umiejętnego dobierania słów, które cudownie „wchłonie” w swój świat czytelnia.
Pisanie to sztuka czy rzemiosło? Czy sam warsztat pisarski wystarczy?
Joanna Wrycza-Bekier zwraca uwagę czytelnika na powszechnie znane zwroty i słowa, które mogą wnieść do tekstu więcej złego niż dobrego. Nazywa je „wampirami energetycznymi”, rozsadzającymi niejako tekst od środka. Zdaniem autorki znaczniej lepszymi i pożyteczniejszymi są dynamiczne czasowniki, które wnoszą „magię” do tekstu, nadając mu odpowiednią moc.
Pokazuje również, jak powinno się eksponować istotne elementy treści, poprzez stosowanie odpowiedniej konstrukcji w zdaniu. A zatem czytelnik dowiaduje się jak od strony technicznej zbudować tekst, by zaciekawić odbiorcę i jakich słów – pustych wypełniaczy unikać czy też pozbyć się z tekstu. Bowiem takie słowa – śmieci nic wartościowego do tekstu nie wnoszą, a mogą nawet wyrządzić mu szkodę.
Autorka udowadnia nam, że treść powinna stać się nie tylko przystępna, ale i wyjątkowa. Dzięki odpowiednim szczegółom można zbliżyć się do czytelnika, ale już nadmierna drobiazgowość po prostu go odrzuci. Ważna jest zatem pewna umiejętność, zwana wyczuciem, którego trzeba się po prostu nauczyć. W celu pobudzenia swojej kreatywności i stworzenia ciekawego spojrzenia warto zdaniem Bekier stosować takie techniki, jak chociażby mapę myśli. Co ciekawe, twierdzi również, że powtórzenia, które tak tępiono w szkole, wcale nie są złe, bowiem, pozwalają one zaciekawić czytelnika.
Autorka zgłębia więc kwestie techniczne warsztatu pisarskiego, podając prawidłową kolejność wyrazów w tekście czy długość zdań, a robi to m.in. na przykładzie wyjątkowej prozy Ernesta Hemingwaya czy chociażby Iana Fleminga, co jest prawdziwym smaczkiem dla czytelnika.
W książce tej jest również sporo cennych uwag dla początkujących pisarzy. Autorka uczy ich poniekąd, jak pokazać swoją historię, by była ona opowiedziana, a nie opisana. Ponadto zwraca uwagę na potrzebę grania na emocjach, budowania napięcia. Do tego wszystkiego potrzebne jest odpowiednie malowanie słowa, by pobudzić zmysły obiorcy. Słowa bowiem mają ogromną moc, mają władzę. Należy jednak odpowiednio z nich korzystać, by móc nimi czarować.
Oczywiście trudno tutaj z Bekier się nie zgodzić. Podaje ona kilka trafnych przykładów, jak zastąpić pewne zwroty innymi, by tekst zyskał na wartości. Są one nie tylko ciekawe, ale i powiedzmy sobie – mało znane. A zatem, nawet doświadczeni literaci mogą z tej książki wynieść wiele cennych uwag. A już na pewno zmusza ona w tej kwestii do refleksji i zastanowienia się nad własnym warsztatem i jego jakością. Zawsze bowiem jest nad czym popracować, należy tylko uświadomić sobie, że takowe słabe punkty posiadamy. I w tej kwestii książka ta może być cenna również dla wytwornego pisarza.
„Magia słów…” i jak to ugryźć?
W tym małym formacie książki (niespełna 250 stron) mieści się naprawdę dużo cennych treści. Spokojnie można uznać ją za poradnik czy wręcz lekturę obowiązkową dla każdego poczatkującego pisarza lub redaktora tekstu. Z pewnością na cenne uwagi natrafią też „starzy wyjadacze pióra”. Przyznam, że sama z niej korzystam i co jakiś czas wracam do poszczególnych fragmentów.
Oczywiście nie zawsze (a w zasadzie świadomie staram się tego nie robić), czytając nowe teksty, zwracam uwagę na ich konstrukcję czy poszczególne elementy składniowe, bo ważniejsza jest dla mnie właśnie ta magia płynąca z książki. Choć podobno ta magia wynika z odpowiednio doboru słów i odpowiedniej ich konstelacji w zdaniach. Więc może znowu nie mam racji?
To z czym absolutnie się trzeba zgodzić z autorką książki, to to, że w pisarzu powinna być ciągła potrzeba rozwijania warsztatu pisarskiego, zaangażowania, ale i wytrwałości. Trening czyni mistrza i nie da się w tej materii iść na skróty.
Ta książka jest jednak dla mnie ważniejsza jako poradnik do pracy nad własnym warsztatem pisarskim, niż jako przodownik do analizy innych tekstów. Każdy niech zatem pisze, jak chce, we własnym stylu, a jeśli chce go nieco podszkolić, to wówczas warto sięgnąć do książki „Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy” Joanny Wrycza-Bekier i uświadomić sobie co mogę jeszcze zrobić, by być lepszym, a może i bardziej poczytnym pisarzem.